Szymon był uzależniony od narkotyków, zadłużony i miał mnóstwo problemów, a stan jego zdrowia był zły. Ważył 62 kg przy 1,9 m wzrostu. Teraz, po ukończeniu terapii, wrócił do formy, ma narzeczoną, dom i rodzinę. W jego wyjściu z nałogu bardzo ważna okazała się pomoc najbliższych oraz Fundacji Nasze Dzieci funkcjonującej przy firmie Eko-Okna, w której pracuje.
Trzeba chcieć
Mówi o sobie, że od 5 lat jest trzeźwym narkomanem. Wcześniej był uzależniony od substancji psychoaktywnych m.in. marihuany i amfetaminy. Życie pod wpływem środków odurzających doprowadziło do tego, że zawalił się cały jego świat. – Brałem dosłownie wszystko, co „kopało”. W końcu nadszedł czas, że moje życie zaczęło się sypać. Dom, praca, rodzina. Zażywałem takie ilości i byłem w takim stanie, że czekał mnie już tylko zakład karny albo cmentarz - tłumaczy w nagraniu umieszczonym na stronie Fundacji na Facebooku.
W decyzji o podjęciu próby wyjścia z nałogu ważne okazały się chęci zmiany, a przede wszystkim przyznanie się przed samym sobą do tego, że ma się problem. Według niego to już połowa sukcesu. Szymon otrzymał też wsparcie od ojca i siostry. – Bez tego wsparcia by się to nie udało - tłumaczy.
Eko-Okna i Fundacja
Fundacja Nasze Dzieci działa w siedzibie firmy Eko-Okna w Kornicach. Pracuje tam zespół specjalistów, którzy są w stanie pomóc w takich przypadkach, np. przez wsparcie w załatwieniu terapii. Bohater nagrania zachęca wszystkich tych, którzy są uzależnieni, do zgłaszania się po pomoc.
– Pracując w Eko-Oknach otrzymujemy od właściciela firmy coś, co jest nie do osiągnięcia w normalnym świecie. To ogromne wsparcie w sytuacjach, kiedy mamy różne problemy, w tym te z narkotykami i innymi używkami. Nie bójcie się zgłaszać, nie stracicie pracy, mogę Wam to zagwarantować. Nie mogę tylko zagwarantować, czy wytrwacie po terapii w trzeźwości. To już zależy tylko od Was – zaznacza Szymon.
Terapia w Monarze
Szymon odbył terapię uzależnień w ośrodku MONAR uważanym za jeden z najcięższych miejsc tego typu. – Nieraz dzwoniłem do domu z płaczem, żeby mnie stamtąd zabrali. To był już tzw. dół dna, ale jak to się mówi, żeby się podnieść, trzeba najpierw trzasnąć o glebę, bo inaczej nic się nie zrobi. Ukończenie terapii napawa dumą – tłumaczy Szymon.
Walka z nałogiem nie kończy się na odbyciu terapii. To ciężka praca do końca życia. – Nałóg jest bardzo ciężkim draniem, jak ja to mówię, do pokonania. Po zakończeniu terapii dalej trzeba mocno się pilnować i ciężko pracować – dodaje.
Sport
Zażywanie narkotyków niesie za sobą wiele problemów. Po dłuższym okresie zażywania środków psychoaktywnych takich jak amfetamina czy marihuana, mogą się pojawić objawy schizofrenii paranoidalnej. – Widziałem i słyszałem rzeczy, których nie było. Życie na trzeźwo jest naprawdę dużo lepsze - tłumaczy.
Sposobem na wytrwanie w trzeźwości okazał się dla Szymona sport, któremu poświęca się w całości. Nie chodzi na imprezy, unika wręcz takich sytuacji. Najlepszymi „imprezami” są dla niego treningi, zawody i wydarzenia sportowe. – Możecie wybrać różne inne pasje, tylko musicie się rozwijać, dążyć do bycia mistrzem świata w swojej dziedzinie. Uprawiasz sport? Ciężko pracuj, trenuj, rozwijaj się! Pracujesz też w firmie Eko-Okna? Bądź najlepszym fachowcem w tym co robisz! – zachęca Szymon.
Daj coś od siebie
Drugim rozwiązaniem, oprócz sportu, jest pomoc potrzebującym. Szymon zachęca, aby dać innym coś od siebie, wyjść z inicjatywą i brać udział w akcjach charytatywnych. Ważne jest zaangażowanie i pełne poświęcenie, które pomaga wytrwać w trzeźwości.
Wspomina Fundację Nasze Dzieci, jako miejsce, w którym każdy znajdzie pomoc – Mamy naszą Fundację, która jest naprawdę kluczowa. Prywatna wizyta u terapeuty kosztuje setki złotych. My to mamy od ręki, za darmo, na pstryknięcie palców – chwali Szymon.
Piękniejszy świat
Szymon zwraca uwagę na to, że po wyjściu z nałogu jego świat stał się piękniejszy, odzyskał chęć do życia i rozwoju. Podkreśla też rolę Mateusza Kłoska w swojej drodze do trzeźwości.
– Jakbym go spotkał, to podziękowałbym mu. Nie tylko za pracę i pieniądze, one dziś są, a jutro może ich nie być, ale za tę pomoc, która jest bezcenna. Gdyby nie ona, na pewno nie byłbym tu, gdzie jestem. Osiem lat byłem w nałogu, od pięciu lat jestem trzeźwy. Te osiem lat było zmarnowane – podsumowuje Szymon.