- Ja akurat lubię moje rodzeństwo - deklaruje 15-letni Piotr*, który ma jeszcze dwie młodsze siostry i brata. - Ale większość moich kolegów narzeka. Nie wiem, dlaczego...
Zgodne i kochające się rodzeństwo to marzenie wielu rodziców. Niemniej rozglądając się wokół, nietrudno odnieść wrażenie, że dobre relacje między braćmi i siostrami nie są czymś oczywistym. By życie w rodzeństwie nie stało się tylko "polem bitwy", warto uczynić z niego przede wszystkim przestrzeń do budowania wzajemnych więzi. Paradoksalnie, nie jest to aż takie trudne...
Kopciuszek
Przez większość życia Aneta czuła, że jest główną bohaterką bajki o Kopciuszku. Ojciec, który opuścił rodzinę był daleko, a matka o wszystkich możliwych cechach złej macochy - sama poraniona - nie zaspokajała jej ważnych dziecięcych potrzeb. Dwie starsze siostry nigdy nie traktowały jej z należyta powagą i szacunkiem, które też miały swoje źródło w opuszczeniu ich przez ojca.
- Nie mogło być inaczej - przyznaje Aneta. - One same doświadczały psychicznej przemocy ze strony sfrustrowanej, porzuconej przez ojca matki. Tę przemoc musiały przekazać gdzieś dalej, a na pierwszej linii ognia byłam ja: najmłodsza, najgłupsza, co nic nie rozumie. Gdy byłam starsza i paradoksalnie jako jedyna nauczyłam przeciwstawiać się matce, siostry posługiwały się mną do sprzątania rodzinnych brudów, i nie chodzi tu wcale o brudną łazienkę. Wówczas nie zdawałam sobie z tego sprawy, a że od dzieciństwa pragnęłam ich akceptacji i miłości, byłam gotowa dać się wykorzystywać w każdy możliwy sposób - tak że w taki. Nie mamy dziś praktycznie żadnych relacji. Wiem, że wynika to także z tego, że nasza mama nigdy nie próbowała budować między nami więzi, była za to "specjalistką" od tworzenia podziałów. "Patrz, jak Gosia się świetnie uczy. A Ty co ? Same tróje...", "Posprzątaj po niej, ona jest młodsza..." i wiele innych porównań było na porządku dziennym. Do tego dochodził nierówny podział dóbr - mnie nie wolno było niczego pragnąć np. kursu niemieckiego, bo starsza siostra właśnie potrzebowała pieniędzy na swoją przedwcześnie, nowo założoną rodzinę. Moje potrzeby zawsze były na końcu.
Finalnie w moim życiu pojawił się książę. Zamiast białego konia miał białego Peugeot Kangoo. Założyłam własną rodzinę. Dziś więzi w rodzeństwie moich dzieci kompletnie nie przypominają moich własnych doświadczeń z dzieciństwa. Moi synowie - Piotr i Tomek oraz dwie córeczki: Zosia i Basia są zgraną drużyną, która się bardzo kocha. Patrzymy czasem z mężem na nich pełni wzruszenia, bo żadne z nas nie miało takiego rodzeństwa. Modlimy się tylko o to, by tak już zostało. By nasze dzieci miały w sobie oparcie na zawsze, niezależnie od tego, co się stanie.
Centrum doświadczeń (wszelakich)
Doświadczenie rodziny (zarówno to dobre, jak i złe), w istotny sposób wpływa na życie człowieka we wszystkich niemal jego obszarach. Posiadanie bowiem choćby tylko jednego brata czy jednej siostry to posiadanie pewnej bardzo ważnej więzi. Ta więź to swoiste "lustro", trampolina dla rozwoju społecznego i emocjonalnego. Gdy obfituje w wiele pozytywnych doświadczeń, w naturalny sposób "ładuje" ona życiowy akumulator dziecka, który w prosty sposób, może ono uruchamiać w zależności od bieżącej potrzeby. Nie oznacza to jednak, że osoby z tak trudnymi doświadczeniami jak Aneta, nie mogą nadać im właściwego kierunku.
Nie ma chyba lepszego miejsca na pierwsze doświadczenia społeczne, jak rodzina. To rodzice oraz rodzeństwo uczą nas budowania relacji - tych opartych na szacunku, gdzie dostrzega się perspektywę inna niż swoja własna. W tej przestrzeni, gdzie odbywają się żywe dyskusje, spory i kłótnie - tam przebiega nauka konfrontowania różnych punktów widzenia, ich akceptacji. To także szkoła wzajemnej empatii. Dzięki takiemu treningowi, dziecko czy młody człowiek, którego życie toczy się także poza domem, rozumie, że istnieją też inni ludzie z innymi potrzebami, którzy są tak samo ważni. W oczywisty sposób rozwijająca się empatia dotyczy także wzajemnych relacji w rodzeństwie.
- Mam o 4 lata starszą siostrę - pisze Ania na jednym z forów internetowych. - Kocham ją bardzo i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Tak szczerze, to jest dla mnie najlepszą przyjaciółką, z którą mogę o wszystkim pogadać, bo wiem, że nigdy mnie nie wyśmieje i dobrze zrozumie.
- Ja mam starszego brata (8 lat różnicy) i starszą siostrę (7 lat różnicy) - pisze z kolei Ewa - Ten etap, kiedy uważali mnie za smarkulę mam już za sobą. Mam z nimi bardzo dobry kontakt. Mimo że brat ma już swoją rodzinę, nasze relacje się zmieniły, to dzwonimy do siebie prawie codziennie. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Owszem, zdarzają się kłótnie ale brat i siostra są dla mnie najważniejsi. Dla mnie dobre relacje z rodzeństwem to prawdziwy skarb i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Tak poukładane relacje w rodzeństwie to gwarancja bezcennego poczucia bezpieczeństwa. Gdy wśród doświadczeń życia w jednym domu znalazły się m.in. wspieranie rodzeństwa w trudnych chwilach, towarzyszenie mu w nowym środowisku, to potencjalna pomoc bratu czy siostrze w dorosłym życiu będzie czymś oczywistym.
- Nigdy nie miałam w szkole ani na podwórku żadnych kłopotów - wspomina z kolei Klara. - Wszyscy wokół wiedzieli, że mam dwóch starszych braci. Byłam nie do ruszenia.
Dziewczyna z Tik Toka ?
Życie w rodzeństwie to także doskonała okazja do nauki kontaktów międzyludzkich poza rodziną. Warto jednak wiedzieć, że relacje rodzinne są swoista "matrycą dla późniejszych relacji tj. związki czy relacje z własnymi dziećmi. Nabywaniu tych ważnych społecznych kompetencji sprzyja mała różnica wieku (poniżej 5 lat) pomiędzy dziećmi różnych płci. Zabawa, wspólne odgrywanie ról to strategia na nabywanie umiejętności, które ułatwią dzieciom budowanie szczęśliwych związków w przyszłości. Chłopiec wychowany wśród sióstr będzie miał szanse na takie poznanie kobiecego świata, które pozwoli mu lepiej zrozumieć przyszłą żonę, z kolei starszy brat mający doświadczenie opiekowania się młodszą siostrą będzie mógł z powodzeniem wykorzystać je w relacji ze swoją dziewczyną. Należy jednak pamiętać, że na ostateczny kształt relacji międzyludzkich i szczęście przyszłych związków, poza faktem posiadania rodzeństwa wpływają także inne czynniki tj. płeć, kolejność urodzenia się w rodzinie, jakoś relacji rodziców i ich wcześniejsza historia.
Piotr, choć ma dopiero 15 lat, jest już przystojnym młodzieńcem, który cieszy się dużą sympatią wśród rówieśników. - Nie mam jeszcze dziewczyny - zwierza się. - Pewnie, że chciałbym mieć. Ale one są teraz wszystkie takie... z Tik Toka. Co z tego, że są ładne, jak nie mam z nimi o czym pogadać ? Mi nie wystarczy tylko to, że dziewczyna jest ładna. Ja bym chciał mieć z nią wspólne tematy, robić coś fajnego razem, nie nudzić się. Chciałbym kiedyś założyć dużą rodzinę, taką jaką założyli moi rodzice. Tylko gdzie ja znajdę żonę ? Przecież nie na Tik Toku...
Siła rodzica
- Mój brat jest młodszy ode mnie o 3 lata - pisze Magda w mediach społecznościowych. - Czasem najchętniej chciałabym go zabić, ale tak naprawdę nie wyobrażam sobie momentu, w którym miałoby go zabraknąć. Lubię się do niego przytulać, choć on ucieka... Oglądamy wspólnie filmy albo gramy online. Często bierze mnie na zakupy, bo lubi jak mu doradzam - po prostu czuję jego styl i on to docenia. Teraz wyjeżdżam na studia do innego miasta i osobą, za którą będę tęsknić, to nie będzie mama czy tata, tylko właśnie mój młodszy brat...
Bycie częścią rodzeństwa to nie bułka z masłem. Rodzice, którzy mają już za sobą osobiste doświadczenie bycia bratem lub siostrą, mogą wykorzystać je w dorosłym życiu do wspierania relacji pomiędzy swoimi własnymi dziećmi. Być może nie da się całkowicie zapobiec rywalizacji pomiędzy rodzeństwem, wielu przykrym słowom i kłótniom. Niemniej może uda się zminimalizować je na tyle, by dzieci stały się dla siebie ostoją i źródłem bezwarunkowej akceptacji... By mogło się to zdarzyć, warto stać się wyczulonym na kilka ważnych kwestii.
Przygotowanie na konkurenta
Pojawienie się młodszego rodzeństwa w życiu starszego dziecka to zawsze ogromna zmiana i stres. W domu bowiem zjawia sie "obcy", który "odbiera" mu miłość i uwagę rodziców. Zazdrość, regres rozwoju, trudne zachowania, które mogą pojawić się w następstwie urodzenia się maleńkiej siostry lub brata, nie są niczym zaskakującym czy nietypowym. Warto jednak zadbać o uczucia starszego dziecka poprzez okazywanie mu zwiększonej i wyłącznej (!) dawki uwagi. Zaangażowanie starszego rodzeństwa np. w "pomoc" przy kąpieli, przewijaniu będzie dobrym pomysłem pod warunkiem gotowości starszego dziecka. Zapewnianie go o swojej miłości to coś, co jest szczególnie ważne w tym wyjątkowym czasie.
Do miłości nie można zmuszać
Jedną z najgorszych "zbrodni", jakiej rodzic może dopuścić się na relacji rodzeństwa, jest... zmuszanie do wzajemnej relacji. "Nie kłóćcie się", "Pobaw się z nią", "Zaopiekuj się siostrą" - te komunikaty mogą zemścić się na tej więzi w przyszłości. Dobra relacja może być zbudowana wyłącznie na dobrowolności i daniu dziecku prawa do przeżywania jego własnych, także trudnych uczuć. Zły na młodszą siostrę starszy brat zmuszony do zaopiekowania się nią pod nieobecność rodziców - to wątpliwy sposób na budowanie więzi pomiędzy rodzeństwem.
Sędzia (nie)sprawiedliwy
Konflikty i kłótnie są integralną częścią życia każdego rodzeństwa. Wielu rodzicom spędzają one jednak sen z powiek. Tymczasem są one ważne, gdyż stanowią swoiste "pole bitwy", na którym dzieci uczą się, w jaki sposób rozwiązywać nieporozumienia, regulować emocje i radzić sobie z tym, że brat lub siostra może mieć inny punkt widzenia. Zamiast wchodzić w rolę "sędziego" rozstrzygającego spór, zachęcamy do tego, by pozostawić dzieciom możliwość zawarcia rozejmu. Nie znając dokładnie nie tylko samego przebiegu zdarzenia, ale też niewidocznych sytuacji i nastrojów, jakie ją poprzedzały, łatwo o niesprawiedliwy werdykt. Spowodowany w ten sposób przez rodzica w rodzeństwie układ wygrany - przegrany spowoduje jeszcze więcej wzajemnej frustracji i antagonizmów między dziećmi oraz poczucie krzywdy jednego z nich. Jako alternatywę dla rozwiazywania konfliktów polecamy metodę NVC (Nonviolent Communication - Porozumienie bez Przemocy tzw. Język Żyrafy) Marshalla Rosenberga.
Bez porównania
"Patrz, twoja siostra jest młodsza, a jak ładnie zjadła !", "Spójrz, jak twój brat się świetnie uczy, mógłbyś w końcu wziąć z niego przykład !" - tego typu komunikaty to swoisty "patent" na wzajemna niechęć dzieci wobec siebie. Deprecjonowanie jednego dziecka, jego poczucia własnej wartości poprzez wykorzystanie drugiego to zdecydowanie działanie na niekorzyść wzajemnej relacji. Zamiast miłości między rodzeństwem, zacznie rodzić się rywalizacja i negatywne uczucia do siostry lub brata. Być może po latach dobre stopnie okażą się sukcesem i przepustką na studia i do dobrej pracy. Czy warto jednak, by były one owocem współzawodnictwa, a ich przykrą konsekwencją stały się nadwyrężone, pełne zranień relacje w dorosłym życiu ?
Nie wszyscy jedną miarą
Choć każde z rodzeństwa urodziło się w tej samej rodzinie, dziedziczy po tych samych rodzicach i wzrasta w atmosferze tych samych norm i wartości, w tym samym środowisku, to każde z dzieci jest indywidualnością. Od brata lub siostry różni się charakterem, temperamentem, zdolnościami i upodobaniami. Akceptacja dla tych różnic ma wielkie znaczenie. To, że jeden z synów będzie odnosił sukcesy sportowe nie oznacza automatycznie tego, że można tego samego oczekiwać od drugiego. Każdy z nich ma swoją odrębną drogę i własne marzenia.
Prawo do odrębności i własności
Nie będzie niczym odkrywczym, gdy napiszemy, że aby móc budować zdrową relację, najpierw trzeba umieć być w pojedynkę. Nie inaczej jest w rodzeństwie. Każde z dzieci potrzebuje prawa do odrębności, samotności i własnej przestrzeni. Oznacza to, że brat ma prawo do wypadu tylko ze swoimi kolegami bez udziału rodzeństwa, a także do tego, by nikt nie ruszał jego rzeczy bez pozwolenia. Poniekąd przedmioty, które są własnością dzieci, mogą stanowić granice, których innym (także dorosłym) nie wolno przekraczać. Dlatego warto, by dorośli zadbali o to, by każde z dzieci miało np. swój odrębny kącik ze swoimi zabawkami, o którym będzie mogło decydować.
Szczególnie dla dzieci w wieku przedszkolnym własność jest niezmiernie ważna z przyczyn rozwojowych - poprzez własność bowiem kształtuje się poczucie odrębności i "Ja" osobowego dziecka. "Moje" znaczy nie co innego jak "Jestem odrębny", "Jestem niezależny". Zmuszanie więc dzieci do dzielenia się, gdy nie są na to rozwojowo gotowe, nie sprzyja zarówno im jako jednostkom, ale także ich relacjom w rodzeństwie. Choć dzielenie się jest postawą godną pochwały, zmuszanie do niej nie sprawi, iż wychowamy altruistę - skutek będzie raczej odwrotny. Osobisty przykład i szacunek dla decyzji dziecka dotyczącej jego własności, cierpliwość i czas to klucz do sukcesu.
Zgrany team
Czas spędzany razem całą rodziną to bezcenny zasób. Warto więc stwarzać okazje do wspólnego bycia razem. Wyjazdy na wycieczki za miasto, wspólne oglądanie filmu, planszówki czy prace w ogrodzie. Nc nie działa na relacje w rodzeństwie tak dobrze jak współdziałanie, które wyzwala wiele dobrych emocji i miłych wspomnień. Nie bez znaczenia jest tu dobry przykład rodziców. Nastawienie na wspólny cel, tworzenie czegoś razem, a w efekcie uznanie w oczach rodziców - to coś, co chętnie zobaczą dzieci. Jeśli nawet nie obyło się bez przeszkód typu kłótnie, niedogadanie czy ociąganie się, to nic bardziej nie zintegruje w takiej sytuacji rodzeństwa jak zachwyt i pochwała ze strony dumnych mamy i taty.
By rodzinny team mógł się rozwijać w ramach wzajemnej bliskości, warto praktykować rytuały, gromadzić pamiątki i wspomnienia. Nic tak nie łączy rodzeństwa jak jedno słowo-hasło złapane w lot przez brata, które wyzwala jakieś wzruszające lub śmieszne wspomnienie, czy zapamiętane smaki świątecznych potraw z przepisów babci.
Dobry przykład
Należy samemu zadać sobie pytanie o własne relacje z dorosłym rodzeństwem. Na tyle, na ile to możliwe, warto pielęgnować te kontakty, spotykać się i troszczyć na wzajem. Wspominanie dawnych czasów, własnego dzieciństwa to doskonały sposób na to, by dać przykład własnym dzieciom. Z pewnością działa on lepiej niż rozmowy na ten temat.
Oby tak już pozostało
- Gdy moi synowie byli mali, byłam bardzo wyczulona na kłótnie między nimi - wspomina Aneta. - Wtedy nie byłam świadoma tego, że oni "wyświetlają" mi moje trudne relacje z siostrami. Bardzo nie chciałam, by byli tak skonfliktowani, by się nie lubili i nie kochali. Im bardziej naciskałam, by się nie kłócili, tym bardziej działało to na odwrót. Na szczęście sięgnęłam po wsparcie specjalisty, nauczyłam się odpuszczać pewne sprawy. Przestałam to kontrolować. Niesamowicie sprawdziła się metoda NVC, choć nie udawało mi się jej zastosować zawsze. Ale ogólnie starałam się nie stawać się sędzią w ich wzajemnych konfliktach, nie kontrolowałam tych kłótni już tak bardzo. Raczej nauczyłam się obserwować. Zwykle po prostu przytulałam i koiłam tego, który akurat płakał. Niesamowite, jak chłopcy nauczyli się sami rozwiązywać swoje sprawy. Przy córkach stałam się już zdecydowanie bardziej wyluzowana. Mając doświadczenie porównywania mnie i moich sióstr przez moją mamę, byłam zawsze szczególnie wyczulona na tego typu komunikaty. Co nie znaczy, że żaden głupi tekst nigdy mi sie nie zdarzył. Ale jak się zdarzył, to przynajmniej starałam się "odkręcić" jego skutki poprzez rozmowę z dziećmi. Patrzę dziś na moją gromadkę i wiem, że największym sukcesem moim i męża jest to, że są zgrani, lubią się, są dla siebie wsparciem. Są takim rodzeństwem, o jakim ja sama marzyłam będąc dzieckiem. Teraz muszę się już tylko zastanowić, co zrobić, by tak już zostało.... W końcu " w kupie raźniej."