Dlaczego jesteś za życiem?
Od urodzenia jestem chory, od początku walczyłem o życie i dlatego wiem, jak bardzo życie jest ważne. Od pierwszych chwil życia miałem chorą wątrobę wskutek niedrożności w drogach żółciowych. Przeszedłem operację ratującą życie. Mimo to lekarze i tak nie dawali wiele szans, przewidywali, że z marskością długo nie pożyję. Może dwa, trzy lata. A ja żyję już 34 lata.
Jak to możliwe ?
Gdy byłem mały, w Polsce nie było jeszcze przeszczepów wątroby u dzieci, bardzo długo funkcjonowałem z chorą wątrobą, znacznie dłużej niż przewidywali lekarze. Wątroba, na szczęście potrafi się regenerować i działać tylko z pomocą części narządu, która nie została uszkodzona. Dzięki temu, gdy miałem 18 lat przeszedłem przeszczep. Ta przeszczepiona wątroba służy mi do dziś. To też zasługa lekarzy i mamy, która od samego początku bardzo o mnie walczyła.
Dziś bardzo często zdarza się, że ojcowie wycofują się z relacji, małżeństwa, gdy dziecko rodzi się chore lub niepełnosprawne. Jak było z Twoim tatą ?
Tata bardzo zaangażował się w opiekę nade mną. Tak się jednak ułożyło, że również mama zaczęła potrzebować wsparcia i pomocy. Przeszedł więc na wcześniejszą emeryturę, gdy tylko było to możliwe, zrezygnował z pracy, by się zająć i mną, i mamą. Mama zachorowała bowiem na schizofrenię. Miałem wówczas 4 lata. Teraz radzi sobie dobrze. Były trudniejsze momenty u mamy, ale tutaj ja wsparłem mamę i pomogłem jej w leczeniu, w procesie dochodzenia do równowagi.
Gdy miałem 12 lat, tata nagle zmarł. To było w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Został zawieziony do szpitala, ale niestety zmarł.
Czy poza okolicznościami Twoich narodzin, chorobą Twoją i mamy, było jeszcze coś, co popchnęło Cię w kierunku postawy pro-life ?
Gdy byłem dzieciakiem, to był taki okres, kiedy intensywnie przetaczały się dyskusje w mediach na temat aborcji. To był czas, gdy wprowadzano zmiany w prawie aborcyjnym, sytuacja podobna do tej, którą mamy teraz, gdzie aborcja była przez krótki czas zalegalizowana, ale po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego przepisy zostały zakwestionowane (dwa razy w naszej historii Trybunał Konstytucyjny ponad podziałami potwierdził prawo do życia - znamienne). W tamtych latach byłem jeszcze dzieckiem w szkole podstawowej. Pamiętam taki moment, gdy w telewizji padło takie zdanie: „Aborcja to zabijanie dzieci.” To zdanie bardzo przyciągnęło moją uwagę, gdyż zabrzmiało niepokojąco. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego ktokolwiek może aprobować! Zacząłem to rozważać, pogłębiać wiedzę na ten temat. I im więcej się dowiadywałem i potwierdzała się ta smutna rzeczywistość, tym większy budziło to we mnie sprzeciw. Mogę powiedzieć, że od tego jednego zdania wszystko się zaczęło. Ono zostało na zawsze w mojej pamięci. Im byłem starszy, tym bardziej przekonywałem się, że to prawda. Poszedłem na studia UKSW, gdzie studiowałem Nauki o Rodzinie i tam mogłem pogłębić wiedzę na temat życia i rodziny. Dziś staram się wspierać inicjatywy służąca obronie życia, takie jak działalność ks. Tomasza Kancelarczyka i Fundacji Małych Stópek. Udostępniam posty, wpłacam pieniądze.
Jak wygląda Twoja codzienność prolajfera ?
Przede wszystkim zajmuję się mamą, sprawuję też nad nią opiekę prawną - dla naszego i jej własnego bezpieczeństwa. Mieszka też z nami moja siostra. Ona z kolei zajmuje się domem, zakupami, taką organizacją codziennego życia. Relacje mamy dobre, nie ma konfliktów. Dawniej bywało z tym różnie, z powodu choroby mamy i jej straty męża, mojego taty. Najważniejsze było ustabilizowanie się stanu zdrowia mamy, co stało się po latach walki i trudności, gdzie musiałem stać się dorosły praktycznie od momentu, gdy miałem niespełna 13 lat. Wtedy zaczęło się moje pierwsze zadanie, choć o tym jeszcze nie wiedziałem, bo wtedy ja potrzebowałem jako dziecko wsparcia, ale musiałem zacząć wspierać mamę. I dzięki temu teraz mama ma się dobrze. Ja sam miałem gorsze momenty związane z moim stanem zdrowia, ale teraz wszystko jest w porządku.
Przed wybuchem pandemii pracowałem siedem lat w jednej firmie. Pracował bym pewnie jeszcze dłużej, ale niestety zaczęły się kłopoty przedsiębiorców. Chcę dodać przy tym, że nie mam o to do nikogo żalu. Na szczęście radzimy sobie jakoś finansowo. Myślę, że kryzys finansowy wreszcie minie. Nie pierwszy taki kryzys w naszej historii.
O czym marzysz ?
Moje marzenie globalne jest takie, by każde dziecko było przyjęte z Miłością! Ja dla siebie marzę, by mieć dobre życie, nie żałować niczego, zawsze się czymś interesować, mieć pasję.
Co znaczy dla ciebie dobre, szczęśliwe życie?
Myślę, że jestem szczęśliwy choćby i teraz, pomimo trudności.
Jak to się robi by być szczęśliwym pomimo trudności ?
Trochę jest to kwestia nastawienia, a trochę wsparcie z nieba. Staram się modlić. Teraz mam intencję stałą – podjąłem się Duchowej Adopcji.
Nastawienie… jak nad nim pracujesz ?
Trzeba widzieć dobre rzeczy wokół. Znałem kiedyś pewnego kapłana. Mimo tego, że młodo zmarł, bo po pierwszych dwóch latach kapłaństwa, to zdążył przekazać innym sporo dobrego. Na spotkaniu dla młodzieży, w którym uczestniczyłem, narysował kropkę. Spytał wszystkich, co to jest. My odpowiedzieliśmy, że to kropka. Potem jednak wyjaśnił nam, że my widzimy kropkę, ale zapominamy o całej kartce jaka jest wokół. Kropka symbolizuje zło, które łatwo się rzuca w oczy, bo jest krzykliwe. Biała kartka symbolizuje dobro, którego zło nie jest w stanie przezwyciężyć, bo jest znacznie większe. Dlatego zło jest krzykliwe, by skupiać na sobie uwagę. Ta wiedza pomaga żyć z właściwym nastawieniem. Zła nie przezwyciężymy innym złem. Przezwyciężymy dobrem! I w działalności pro-life to się realizuje przez to, że tak jak widzimy plakaty z dzieckiem w sercu, bycie za życiem oznacza budowanie, a nie niszczenie. Ocalamy życie, odzyskujemy godność ludzką, nadszarpniętą kilkudziesięcioma latami aborcyjnych kłamstw. Pomagajmy mamom w trudnej sytuacji. To jest pro-life: budowanie, tworzenie, miłowanie...
Dziękuję Ci za tę bardzo budującą rozmowę.
Rozmawiała: Iwona Duszyńska