Wesprzyj fundację
0
0

On tu jest...

On tu jest...

On tu jest...

Na Chwałę Pana, każdego dnia w Polsce i na świecie dzieją się cuda. Cuda niezwykłe, budujące wiarę, ośmielające wątpiących, takie, których nie sposób wytłumaczyć posługując się racjonalnością. To cuda, które są spotkaniami, na jakie Pan Jezus zaprasza nielicznych. Kiedy dotyczą losów konkretnych rodzin, stają się nam szczególnie bliskie. O tym, w jak nieszablonowy sposób można poznać się z Panem Jezusem i jakie owoce mogą przynieść takie spotkania całym rodzinom, dowiecie się z niniejszego artykułu.


Dzieci rozmawiające z Jezusem


W Polsce aktualnie żyje około stu dzieci, które jak gdyby nigdy nic, rozmawiają z Panem Jezusem - zwyczajnie, tak po prostu. O takich dzieciach opowiada w swoich świadectwach m.in. ks. Sławomir Kostrzewa. Treść jednego z nich postanowiliśmy przedstawić za pomocą słowa pisanego.

Ola ma 7 lat. Jest częścią czteroosobowej polskiej rodziny. Wszystko zaczęło się w dniu, kiedy dziewczynka narysowała rysunek swojej rodziny, a na nim - obok mamy i taty - szóstkę dzieci. Pokazała go mamie krzątającej się pewnego dnia po kuchni, kiedy ta przygotowywała obiad.

- Mamusiu, patrz to nasza cała rodzinka - zaczęła dziewczynka wskazując z imienia na każdą postać na rysunku.

Mama Oli w przeszłości dwukrotnie poroniła i nadała imiona tej dwójce dzieci, które straciła. O nadanych dzieciom imionach nie wspomniała nawet mężowi, córeczka zaś nigdy nie dowiedziała się od mamy o tym, że miała rodzeństwo, któremu nie było dane się urodzić.

Wyraźnie zaintrygowana mama spytała córeczkę:
- ...  A te imiona tych innych dzieci, skąd to wiesz ?
- Pan Jezus mi powiedział - odparła dziewczynka.
- ...Paaaaaaaaan Jezus ci powiedział?... Teeeen Pan Jezus ?... Kiedy ci to powiedział ?
- Tak, to On. Stoi teraz tutaj, w kuchni, ooo tam stoi - dziewczynka wskazała palcem właściwe miejsce. - Dzisiaj mi powiedział.
- Pan Jezus jest tutaj, w kuchni, "teraz", ,tam" ? - pytała mama niedowierzając.
- "W imię Ojca i Syna" - przeżegnała się zszokowana padając na kolana. - Ale tu  bałagan, co my teraz zrobimy ?! Jezus Maria !"

Przez kolejne dwie godziny mama modliła się na kolanach na różańcu, w pokoju obok. Wkrótce usłyszała zniecierpliwiony głos córeczki:
- Maaamuuusiuu, Pan Jezus teraz mówi, żebyś wstała i gotowała nam obiadek, ponieważ jesteśmy głodne.
Mama szybko wstała i udała się nerwowym krokiem do kuchni, szepcąc coś pod nosem "Ale, co ja mam ugotować ? Pan Jezus tutaj..."
Ola spokojnie  przerwała mamie jej gonitwę myśli:
- Mamusiu, spokojnie. Gotuj jak zawsze dla nas. Pan Jezus był z nami od zawsze, wiesz ?

Po jakimś czasie mama Oli przeszła głębokie nawrócenie, wróciła do Kościoła. Odbyła Spowiedź Generalną i  zaprosiła ks. Sławomira do ich domu. Ksiądz zadał Oli wiele pytań -  jednym z nich było pytanie o to, po której stronie widzi Aniołów Stróżów i czy w ogóle ich widzi. Okazało się, że dziewczynka nie tylko dostrzega aniołów, ale również Matkę Bożą.

- To powiedz mi Olu, po której stronie jest mój Anioł Stróż. - spytał ksiądz.
- Po lewej - odpowiedziała dziewczynka.
-.A twojej mamy i twój ?
- Po prawej.

Ksiądz wiedział, że mistyczka Natuzza Evolo, również widziała codziennie osoby duchowe, i mówiła o tym, że u osób konsekrowanych Anioł Stróż stoi po ich lewej stronie, a u świeckich po prawej. 

Na pamiętnym rysunku dziewczynki narysowanych było jeszcze dwoje dodatkowych dzieci, oprócz tych, które uległy poronieniu. Z relacji Oli wynika, że są to niejako zaadoptowane do ich rodziny dzieci, do której to adopcji przyczynił się sam Pan Jezus. On bowiem wie, że niektórzy rodzice będą potępieni, więc ich dzieci, które trafiają do nieba, także będą mieć najbliższą rodzinę w Królestwie Niebieskim. 

Pewnego dnia, mamę Oli odwiedziła jej koleżanka, która była wówczas w pierwszym tygodniu ciąży. Ola podbiegła do niej, przytulił się do jej brzucha zachwycona i powiedziała:
- Oooo, tam jest dzidziuś, a tu jego Anioł Stróż.
Kobieta aż podskoczyła z radości.. - "Jestem w ciąży !" - powiedziała.

Innym razem, Ola bawiąc się w piaskownicy przed domem dziwnie skakała i śmiała się radośnie.
- Co się dzieje Olu ? - spytała ją mama.
- Nic - odpowiedziała dziewczynka. - Pan Jezus mnie łaskocze !

Wielkim szczęściem Oli jest także widzenie Świętych. Któregoś dnia dziewczynka jeździła na rowerku, kiedy jej mama zwróciła się do niej:
- Uważaj, uważaj Oleńku.
- Uważam, mamusiu - dziewczynka na to. - Ale koło mnie jedzie na deskorolce Katarzyna Aleksandryjska.

Ola widzi także, że każdy z nas nosi na sobie w świecie ducha szatę i skrzydła, zwrócone w kierunku nieba. Im bliżej Pana Boga jest dany człowiek, tym jaśniejsza jest ta szata. Natomiast gdy grzeszymy, pojawiają się na niej czarne plamy. Żyjąc zaś stale w grzechu ciężkim,  szata ta całkowicie traci swój blask. Nawet 5-letni kolega Oli z podwórka miał dwie czarne kropki na swoich skrzydłach. Pan Jezus powiedział, że pierwsza kropka jest od nienawiści do dziewczynek, a druga w efekcie wypowiadania w zabawie słów typu "Mam moc, mam moc". Tata Oli z kolei miał duże, czarne plamy, a cała jego szata była ciemna. Był daleko od Kościoła i Pana Boga.

Pan Jezus powiedział, że aby pomóc mu wrócić do Niego, rodzina musi zwyczajnie modlić się za niego, z wiarą. Któregoś dnia, Ola powiedziała Mamie, że Jezus wskazał palcem na serce wiszące na ścianie ich domu, na którym widniał napis: "I love tata." W ten sposób dał mamie do zrozumienia, że jeśli chce pomóc swojemu mężowi się nawrócić, to nie może go przeklinać.

Któregoś wieczora mama leżała w łóżku. Zegar wskazywał godzinę 22:00. Negatywne myśli nie chciały jej opuścić:
"Jutro nasza rocznica...a on znowu zapomni...baran..." - myślała.
Nagle do sypialni weszła zaspana Ola z następującym przekazem dla swojej rodzicielki:
- Mamo, Pan Jezus chce, abyś upiekła teraz tort dla taty.
- Cooo ??Dobrze, ale jutro - zgodziła się mama.
- Nie, dzisiaj masz to zrobić.

Nie było wyjścia. Mama wstała z łóżka i do północy piekła tort. Nazajutrz, gdy jej mąż wrócił z pracy, tort już na niego czekał
.
Rodzina, relacje to te wartości, o które dziś zły toczy największe boje. Pan Jezus przekazał dziewczynce, że w chwili obecnej dzieci są szczególnie zagrożone właśnie w rodzinach i jeżeli nic się nie zmieni, to wyrosną one na pokolenie całkowicie odcięte od Pana Boga. Niezdolne do zbudowania relacji z drugim człowiekiem, a co za tym idzie - do zbudowania rodziny.

Co, zdaniem Pana Jezusa, najbardziej niszczy rodziny, czego możemy dowiedzieć się z relacji Oli ? Są to:

- brak miłości małżeńskiej, konsekwencją której jest brak miłości w całej rodzinie, a także
- treści, jakimi otaczają się dzieci, ponieważ to one je zmieniają. Te niewłaściwe i niebezpieczne są niczym sącząca się trucizna...

Ola wspomniała także, że kiedy rodzice kłócą się między sobą w domu, to widzi jak nagle z podłogi wypełzają czarne węże i kąsają zarówno rodziców, jak i dzieci. Dziewczynka zaznaczyła przy tym, że najgorszym doświadczeniem, i najstraszniejszą sceną, jaką zobaczyła u siebie w domu, to scena kłótni jej rodziców oraz moment, kiedy jej tata wykrzyczał "Uważaj, bo sobie pójdę !" Gdy wypowiedział te straszne słowa, nagle pojawiła się jakaś ohydna, straszna czarna chmura, która ulokowała się między nimi. Rosła, i rosła aż zawiesiła się między obojgiem rodziców. Ta chmura w pewien sposób "żyła" i była pełna zła.

Ola relacjonuje, że dusze jej rodziców widzi jako stale, nieustająco połączone, z racji zawarcia Sakramentu Małżeństwa. Nigdy się one nie rozdzielają. Nawet jak rodzice się rozstają i żyją fizycznie na końcu świata, to dusze ich wciąż są połączone i strasznie cierpią, a to cierpienie spływa na dzieci i kaleczy je na całe życie. Rozwód nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.

Doświadczenie Oli wskazuje także na to, jak wielką siłę mają słowa... Dziewczynka opowiedziała, jak któregoś dnia jej mama powiedziała do niej w nerwach: "Głupia jesteś !" Wtedy na jej skrzydłach pojawiła się plama, a z podłogi wyszedł w kierunku Oli jakiś wąż. Na szczęście dziewczynka była też świadkiem tego, jak jej rodzice wyznawali sobie miłość i okazywali czułość - wówczas otaczał ich pewien blask i jasność.

Pan Jezus pokazał Oli także, że wiele zabawek niszczy dzieci, a niektóre z nich są niczym sącząca się kroplami trucizna. Najgorsze z nich to te, które mają odwołanie do wszelkich sił nadprzyrodzonych i magicznych. Nawe małe symbole na zabawkach, ubraniach czy obrazach w bajkach, w świecie duchowym działają jak magnes - przyciągają złe duchy. Symbole wiary katolickiej przyciągają anioły i świat nieba.

Zdaniem Pana Jezusa, nie wystarczy schować je na strychu lub balkonie. Takich zabawek należy się  pozbyć się z domu lub po prostu je spalić.


Niebo istnieje naprawdę


Pewna doświadczona pani psycholog pracująca z dziećmi podzieliła się z innymi następującym wycinkiem ze swojej praktyki: "W mojej praktyce spotkałam się z takimi dziećmi. Były to dzieci kilkuletnie, czy w wieku wczesnoszkolnym, które w swoich relacjach uwzględniały takie szczegóły, o których nikt nigdy wcześniej im nie opowiadał. Tymczasem są one niekwestionowaną częścią Pisma Świętego, o czym wiedzą wierzący dorośli. Nie było więc możliwości, by te dzieci, które relacjonowały mi swoje spotkanie z Panem Jezusem, posłużyły się wyobraźnią i oparły swoje opowieści o uzyskaną wcześniej wiedzę. Tak, z całą pewnością możemy spotkać takie dzieci." 


Wątpiącym i niedowiarkom, a także wszystkim tym, którzy wierzą całym sercem polecamy książkę oraz chrześcijański film pt. "Niebo istnieje naprawdę", opowiadający historię chłopca, który także spotkał na swojej drodze Pana Jezusa. To jedno z tych spotkań, na które w tak niecodziennej  formie może zaprosić wyłącznie Pan Jezus....