Wesprzyj fundację
0
0

Niech cię Pan błogosławi i strzeże

Niech cię Pan błogosławi i strzeże

Niech cię Pan błogosławi i strzeże

Moc prostych gestów

 - Pamiętam dom moich dziadków – opowiada Marek, ojciec trzech synów i córki. - Przy drzwiach wisiał mały pojemnik z wodą święconą. Każdy, kto wychodził z domu mógł z niej skorzystać tak jak z kropielnicy w kościele, zamoczyć dłoń i się przeżegnać. Babcia dodatkowo robiła nam „krzyżyk” na czole. To była codzienność. Później ten zwyczaj przejęli moi rodzice, choć już bez pojemnika przy drzwiach. Pamiętam także, że zarówno mama, jak i babcia miały taki „odruch” wykonania znaku krzyża na bochenku chleba, zanim zaczęły go kroić. Obserwuję, że te drobne gesty zanikają w moim pokoleniu, nawet wśród wierzących.

 - Miałam pewnie ze 22 lata – wspomina Iza. - Podczas wakacji we Włoszech poznałam kilku fajnych ludzi, wśród nich by Dennis, Amerykanin z Oklahomy, miał pewnie ponad 50 lat. Po każdym spotkaniu, żegnając się z każdym, zwracał się do niego: „God, bless you”. Było to dla mnie zaskakujące, choć pochodziłam przecież z katolickiej Polski. Zwróciło to wówczas moją uwagę, że my, Europejczycy, nie mamy takiego zwyczaju, by żegnać się z innymi za pomocą błogosławieństwa. Dennis wyjaśnił nam, że u niego w Oklahomie, to całkiem normalne.

 Człowiek wierzący może nie tylko przyjmować błogosławieństwo, prosić o nie, ale może też samemu udzielać go innym ludziom. Nie jest to coś, co zarezerwowane jest wyłącznie dla kapłanów. Ten piękny gest wraz z wypowiedzianą formułą słowną ma w sobie olbrzymią moc sprawczą. Wszystko to za sprawą zjednoczenia z Chrystusem.

Błogosławcie swoje dzieci!

W Ewangelii Świętego Mateusza czytamy: „Wtedy przyniesiono Mu dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: Dopuście dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie. Włożył na nie ręce i poszedł stamtąd.” (Mt 19, 13-15)

Rodzice jako pierwsi otrzymali boże błogosławieństwo – w postaci dzieci. Otrzymali je niejako „w depozyt” od Stwórczy, a Ten najpierw posłużył się nimi, by ci dali dzieciom życie. To wielkie powołanie, rola, ale przede wszystkim możliwości, jakie kryją się w rodzicielskim błogosławieństwie. Bo błogosławieństwo rodziców ma wielką moc, znaczenie i siłę.

 Córka, Syn Boga

 Rodzic, który błogosławi swojemu dziecku staje się narzędziem w rękach samego Boga. W ten sposób przyczynia się do tego, by boża moc i cała Jego miłość „wlewały się” w serce i duszę dziecka. Dzięki błogosławieństwu, czuje się ono wyjątkowe w oczach Boga oraz swoich rodziców. Im więcej okazji do błogosławieństwa i umacniania go w jego wyjątkowości, tym szybciej dziecku urosną skrzydła, na których wzbije się na wyżyny wiary oraz te, związane z realizacją jego ziemskich talentów i możliwości. Bo wiedzieć, że jest się ukochanym synem czy córką Boga, to jedno, a poczuć to, to już zupełnie inna sprawa…

 (Nie)dobre Słowo

Za pomocą błogosławieństwa przekazujemy dziecku swoją miłość, życzenia dobra, wiarę w siebie i odwagę do działania. Jego przeciwieństwem jest niestety coś, czego nie powinien czynić żaden rodzic. To przekleństwo lub złorzeczenie. Czasami w złości na dziecko pada kilka słów za dużo: „Nic z ciebie nie będzie!”, „Skończysz pod mostem!” czy: „A idź do diabła!”. Słowo rodzica ma wielką moc sprawczą, również tę niepożądaną. W rozumieniu psychologicznym dziecko, w swym bezgranicznym zaufaniu do rodzica, bezwzględnie potrzebując go do życia, uwierzy we wszystko, co ten o nim powie. W taki sposób wchodzi w rolę nieświadomie narzuconą mu przez rodzica (na przykład „nieudacznika”) i realizuje ją w swoim postępowaniu, staje się ona stylem życia, któremu daleko od tego, by nazwać go błogosławionym. Inna nazwa dla takiego zjawiska to „samospełniająca się przepowiednia”.

- Nigdy nie słyszałam od rodziców nic dobrego na swój temat – wyznaje Ilona. - Starałam się dobrze uczyć, poszłam na studia. Miałam mnóstwo pomysłów, planów. Nigdy nie wspomogli mnie w żadnym z nich, bo ich zdaniem miałam za mało kompetencji, umiejętności, a pomysły beznadziejne. Nigdy w niczym mi nie kibicowali. Zawsze ściągali mnie w dół, więc nie miałam poczucia, że mogę sięgnąć po błogosławieństwo dla siebie. Dopiero przebaczenie im, otwarcie na działanie Ducha Świętego sprawiło, że moje życie ruszyło w dobrym kierunku.

Pamiętajmy, że szatan najbardziej nienawidzi rodziny, a w szczególności dzieci, które same w sobie są błogosławieństwem. Rodzic przeklinający swoje dziecko staje się więc doskonałym narzędziem w jego rękach. Nie pozwólmy na to.

Jak błogosławić?

Codziennie. Słowem, gestem – „krzyżykiem” na czole, położeniem rąk na głowie lub ramieniu i wypowiedzeniem choćby krótkiej formuły błogosławieństwa.

Błogosławić możemy także w modlitwie, w myślach, na odległość, także wówczas, gdy dziecka nie ma w pobliżu.

Błogosławieństwo może stać się stałym elementem codziennego życia. Każde wyjście do szkoły, jazda samochodem, pójście spać może być poprzedzone znakiem krzyża i krótką, dosłownie jednozdaniową modlitwą. Nie zapominajmy błogosławić w sposób szczególny przy wyjątkowych okolicznościach, takich jak przystąpienie do sakramentów, czy urodziny, egzamin, choroba...

- Zależy mi na tym – mówi Marek – by moje dzieci były chronione przez Pana Boga, by się nimi opiekował. Nie zawsze jestem w stanie przy nich być, bo idą do szkoły, na podwórko. Jeśli On ma je w swojej opiece, to ja czuję się spokojniejszy. Pragnę też dla nich wielu łask bożych, to jasne. Wiem jednak, że taka modlitwa to nie żadne „czary-mary”, zakładam, że Bóg może mieć wobec moich dzieci inny plan. W takiej sytuacji wierzę, że moje błogosławieństwo pomoże im dostać się do nieba. I tak naprawdę ten rodzaj spokoju jest chyba dla mnie ważniejszy.

Krystaliczne Źródło

 Oczywistym, najbardziej krystalicznym źródłem błogosławieństwa jest Bóg. Jednak potrzebni są Mu ci, którzy pragnąc być narzędziem w Jego rękach, będą przywoływać Jego imię nad innymi. Dzięki krótkiej modlitwie, gestowi, a przed wszystkim dzięki wierze, jesteśmy w stanie tchnąć w dusze i życiorysy innych bezgraniczną bożą moc.

„I mówił znowu Pan do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił»”. - czytamy w Księdze Liczb. Niech ten fragment stanie się dla nas tak oczywisty, jak przepełnione błogosławieństwem pożegnania praktykowane przez Dennisa z Oklahomy…