Ewa
-Gdy dowiedziałam się o ciąży, zwaliło mnie z nóg – pisze 22-letnia Ewa, w internetowym komentarzu. - To nie był czas na ciążę... Studia, praca, plany na przyszłość. Przerosło nas to. Mnie i mojego partnera. Zawsze wyobrażałam sobie, co by było gdybym „wpadła” i byłam przekonana, że nigdy nie zdecydowałabym się na zabicie mojego dziecka. Ale jak przyszło co do czego, to postąpiłam zupełnie inaczej...
Nigdy nie zapomnę tego dnia. Sterylnej sali, białych rękawiczek lekarza i letniego słońca, które wdzierając się w szczeliny pomiędzy żaluzjami, rzucało pasiasty cień na idealnie czystą podłogę. Ten cień pozostanie już we mnie na zawsze. Kilka dni po zabiegu spałam praktycznie non stop. Nie wiem, czy to było wyczerpanie fizyczne, czy może tak bardzo próbowałam od tego wszystkiego uciec, że tylko sen zdawał się być jedyną pewną formą tej ucieczki. Żałuję. Dziś nie zrobiłabym TEGO. Tym bardziej, że od TEGO nie da się uciec.
Monika
-Byłam strasznie głupia. Nie wyobrażałam sobie wtedy urodzenia dziecka w wieku 20 lat – pisze Monika. - Od tego czasu minęły 2 lata ale ta przeszłość właśnie do mnie wróciła. Czy chcę, czy nie. Teraz, kiedy spodziewam się kolejnego dziecka. W nocy nie mogę spać. Budzę się zlana potem albo nie mogę przestać wyć. Wyję jak pies. Bardzo żałuję tej aborcji. Nie potrafię się po niej pozbierać, nie wiem jak mam to zrobić. Nie jestem już z ojcem tamtego dziecka, ale nie ma dnia bym nie zastanawiała się nad tym, jak teraz wyglądałoby moje życie, gdybym pozwoliła tamtemu maleństwu żyć. Czuję się jak najgorsza świnia, gardzę sobą. Zabiłam maleńkie życie w sobie. Dziś czuję, że przez to wszystko nie umiem cieszyć się tym Cudem, który w sobie noszę. Nie potrafię udźwignąć tego ciężaru, nie wiem, czy ktokolwiek będzie mi w stanie pomóc.
Kinga
Partner Kingi na wiadomość o ciąży zareagował karczemną awanturą. -Fakt, nie chciałam zostać matką – przyznaje. -Ale przecież on też przyczynił się do tej ciąży... Krzyczał, że on tego dziecka nie chce, że zmarnuję życie sobie i jemu. Walczyłam ze sobą kilka dni. Miałam w głowie totalny mętlik. W końcu się poddałam. Teraz wiem, że to był błąd. Po kilku dniach zaczęłam strasznie żałować tego, co zrobiłam. Przyszła myśl, że zrobiłam coś naprawdę złego i tego nie da się odkręcić. Bo to nie tak, że ja nie chciałam tego dziecka, że go nie kochałam. Przestraszyłam się. Tego, że rozpadnie się nasz związek, a strasznie zależało mi na chłopaku. Tego, że zostanę sama z dzieckiem i nikt mi nie pomoże. Tak naprawdę to uwierzyłam mu, że sobie nie poradzę. Próbowałam z nim rozmawiać, mówiłam, że żałuję, a on na to, że „to był tylko płód”, że mam przestać panikować. Że nic się nie stało. Nie wiem, jak mam dalej żyć. Mam straszne wyrzuty sumienia. Zabiłam swoje dziecko. A mogłoby być tu dziś, ze mną.
(U)zdrowienie
Wewnętrzne przeżywanie przez kobietę dokonanej aborcji jest zawsze sprawą bardzo indywidualną. Warto, jednak, mieć na uwadze, że do jej następstw zalicza się nie tylko trudności emocjonalne, tj.: poczucie winy, lęk, gniew, poczucie osamotnienia, czy obsesyjne myśli o zabitym dziecku. Na liście możliwych niepożądanych stanów psychologowie i psychiatrzy wymieniają także: depresję, nerwicę, izolację społeczną, rozpady związków (w tym małżeństw), zachowania agresywne i autoagresywne, choroby o podłożu psychosomatycznym, tj.: bulimia czy anoreksja, a także zaburzenia sfery seksualnej. Przeżywanie dokonanej aborcji jest w przypadku każdej kobiety inne. Wspomniane skutki psychologiczne nie występują jednocześnie i w takim samym nasileniu u każdej kobiety. Istotne znaczenie mają inne czynniki, tj.: indywidualna historia, dostępne zasoby, czy trudności doświadczone w innych obszarach życia. Zdaniem specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym, konieczne w wielu sytuacjach będzie poszukanie pomocy u sprawdzonego psychoterapeuty lub/i psychiatry. U podstaw procesu zdrowienia – jak zapewniają – leży wybaczenie samej sobie i przeżycie żałoby po śmierci dziecka. Choć ich zdaniem ten proces jest trudny i wymaga czasu, a faktu aborcji nic nie zmieni, ostatecznie możliwy jest powrót kobiety do normalnego, szczęśliwego życia. Dla wierzących kluczem do uzdrowienia tej rany pozostają niezmiennie Sakrament Pojednania, Eucharystia oraz doświadczenie nieograniczonej mocy Bożego Miłosierdzia.