Był 2012 rok , kiedy Adrian Nikel szukał pierwszych chętnych na diecezjalną pielgrzymkę rowerową na Górę Świętej Anny. Kilka pierwszych osób, które wówczas podjęło to 120- kilometrowe wyzwanie, stało się początkiem wspaniałej, Bożej inicjatywy. Stowarzyszenie Rowerowy Cyprzanów, bo to o nim mowa - liczy dziś ok. 30 członków, którzy aktywnie pedałują do tak odległych miejsc kultu Bożego jak Rzym, czy Santiago de Compostella... By ułatwić sobie to zadanie, cykliści zwrócili się o wsparcie finansowe do Fundacji Kornice.
Na dobry początek
Na przestrzeni kolejnych lat - jak czytamy na stronie internetowej www.rowerowycyprzanow.pl, grupa zapalonych, Bożych cyklistów z Cyprzanowa powiększała się. To dzięki aktywności kolejnych jej członków tj. Marek, Aldona, Małgosia, Piotrek i Gabrysia, Góra Świętej Anny weszła nie tylko do corocznego kalendarza imprez rowerowych, ale też przybywało w nim kolejnych rajdów i pielgrzymek. W 2015 roku do grupy dołączyli Norbert i Gienia, a wraz z nimi pomysł na pielgrzymkę do Rzymu, dokąd ostatecznie rok później udała sie 8-osobowa grupa zapaleńców wraz z towarzyszącym im samochodem technicznym, którym Roman wiózł namioty, bagaże...
Pan Bóg od talentów
Jeśli Pan Bóg będzie kiedyś każdego z nas rozliczał z talentów, którymi nas - ludzi, obdarował, to członkowie Stowarzyszenia nie mają najmniejszych powodów do obaw. Każdy z nich dzieli się nimi, aktywnie działając w Rowerowym Cyprzanowie. Adrian, jako prezes, stanowi "głowę" całej rowerowej rodziny. Ktoś musi też wspierać zarząd, pilnować papierkowej roboty - w tej roli najlepiej sprawdza się Małgosia jako sekretarz. W grupie pojawiają się z czasem też nowe osoby, między innymi, odpowiedzialny za stronę internetową, Staszek, a w 2017 roku wśród cyprzanowskich cyklistów swoje miejsca odnajduje też Jacek, który angażuje się w organizację rowerowych pielgrzymek i rajdów . W czasie pielgrzymki do Kodnia, grupę zasilił w swoje talenty także Janek - bez niego nie byłoby świetnie zrealizowanych i zmontowanych filmików oraz kontaktów z mediami. A te stały się konieczne, gdyż inicjatywa małej lokalnej grupy zapaleńców zaczęła zataczać coraz szersze kręgi...
Stowarzyszenie
W końcu marzenia i plany wszystkich członków grupy stały się rzeczywistością. W 2017 roku ruszyło w pełni zarejestrowane, świetnie zorganizowane Stowarzyszenie Rowerowy Cyprzanów. – „W połowie czerwca ustaliliśmy większość rzeczy, m.in. wybraliśmy nazwę, stworzyliśmy logo, napisaliśmy regulamin. Na zebraniu założycielskim, na którym ostatecznie dograliśmy szczegóły, zatwierdziliśmy regulamin i wybraliśmy władze” - czytamy na stronie Stowarzyszenia. Rowerzyści z Cyprzanowa zadbali też o "firmowe" niebieskie koszulki, dzięki którym bez trudu można ich rozpoznać. – "Teraz do zrobienia pozostało najważniejsze: chcemy przekonać jak najwięcej ludzi, że warto jeździć rowerem "- deklarują na swojej stronie internetowej. – "Mamy nadzieję, że jak najwięcej osób postawi na ten środek transportu i rekreacji. Pewnie znajdą się i tacy, którzy wystartują w wyścigach. Marzy nam się, że każdy będzie mógł poznać jak najwięcej ciekawych ludzi, z którymi jazda będzie prawdziwą przyjemnością.” Stowarzyszenie liczy aktualnie 30 stałych członków, ale w pielgrzymkach, które organizuje, uczestniczy jednorazowo nawet do 100 rowerzystów.
Błogosławione kilometry
Każdą pielgrzymkę rozpoczyna błogosławieństwo księdza proboszcza i Msza Święta. Na długiej, pełnej przygód trasie jest ono szczególnie potrzebne. – Nie wiem, ile dotąd w sumie kilometrów przejechaliśmy - zastanawia się” Adrian. – Ja sam rocznie przejeżdżam ok. 5 tys. - 6 tys., z grupą będzie to między 2 tys. a 3 tys. kilometrów. To zależy od sezonu - co innego pielgrzymka do Santiago de Compostella, a co innego wypad do Wadowic. Jadąc do Rzymu zrobiliśmy łącznie 1600 km, pedałowaliśmy po ok. 160 km dziennie przez 11 dni. Tradycyjnie już każdego roku jeździmy na Górę Świętej Anny oraz do Częstochowy, gdzie zjeżdża się na rowerach mnóstwo pielgrzymów z całej Polski.
Szlakiem Pana Boga
Organizują rajdy po Polsce (m.in. co roku są w Częstochowie na Jasnej Górze, odwiedzili Kraków, Kodeń, Wisłę, Licheń, Velo - Dunajec, szlak Orlich Gniazd czy Latarni Morskich). Mają też na koncie pielgrzymki do Stolicy Apostolskiej czy Santiago de Compostella. Boży rowerzyści z Cyprzanowa nie zatrzymują się w przypadkowych miejscach, gdyż nie przyświeca im przypadkowa idea. Modlitwa, budowanie wspólnoty skoncentrowanej na Panu Jezusie, ewangelizacja - to niekwestionowany punkt wyjścia dla ich rowerowej działalności. Dlatego też na mapie miejsc odwiedzonych dotąd przez cyprzanowskich cyklistów znaleźć można głównie te, które przyczyniają się do budowania wiary w Chrystusa. Należą do nich nie tylko wielkie bazyliki (m.in. św. Magdaleny i św. Stanisława w Szczepanowie), sanktuaria (np. Sanktuarium Matki Bożej w Otulicach, Licheń), ale też małe kościółki, przydrożne kapliczki, czy miejsca związane z historią ważnych postaci Kościoła. Na przykład mała wioska - Łopuszna, z której pochodził ks. prof. Józef Tischner, a wraz z nią drewniany kościołek nazywany Tischnerówką znalazły się w programie rajdu do Velo - Dunajca. Klasztory (np. Czerwony Klasztor na Słowacji, Klasztor Cysterski w Mogile k/Krakowa) też mogą liczyć na odwiedziny rowerzystów z Cyprzanowa.
Grzechem by jednak było pominięcie na trasie przejazdu zabytków i innych miejsc, które warto zobaczyć. Rowerzyści chętnie więc odwiedzają Parki Narodowe i podziwiają wszelkie perełki architektoniczne, jakie znajdą się w zasięgu ich wzroku. Gdy zajdzie potrzeba ochłodzenia się w wodzie w środku upalnego dnia, z całą pewnością znajdą na trasie jakieś jezioro - tak jak Jezioro Czorsztyńskie wraz z całym jego przyrodniczym bogactwem. Z perspektywy roweru świat stworzony przez Boga wydaje się być szczególnie urzekający.
Boża opieka
Wyprawy rowerowe z zasady muszą wiązać się z przygodami - piękne widoki to nie wszystko. Na trasie zdarzają się też różne niespodzianki - te dobre i złe...
- Na trasie do Częstochowy złapała nas nawałnica - wspomina Adrian. - Na szczęście mogliśmy schować się w Biedronce i ją przeczekać. Było nas łącznie jakieś 60 osób. Po 30 minutach, gdy się wszystko uspokoiło, mogliśmy ruszyć dalej. Mijaliśmy połamane drzewa, wyglądało to naprawdę groźnie... Jak widać, Pan Bóg czuwał nad nami.
- Innym razem - dodaje Małgosia, żona Adriana - cudem udało nam się uniknąć trąby powietrznej, która przechodziła przez Lasy Rudzkie w drodze do Częstochowy. Jechaliśmy sobie spokojnie, a za nami - jak się później okazało - przeszła trąba. Zupełnie nie byliśmy jej świadomi. Dopiero kiedy dojechaliśmy na miejsce, wszyscy zobaczyliśmy, ile mamy nieodebranych połączeń i esemesów od swoich rodzin. Wszyscy oni nas ścigali, bo bali się, czy jesteśmy cali i zdrowi. I znów, jadąc z powrotem oglądaliśmy mnóstwo powalonych drzew - wtedy dotarło do nas, co tak naprawdę się stało. To było kolejny dowód Bożej opieki nad nami.
Bezpieczeństwo uczestników - rozumiane także po ludzku - to ważny aspekt działalności cyprzanowskich cyklistów. Obowiązkowy jest kask rowerowy, co jest mocno zaakcentowane w Regulaminie. - Przejazd organizujemy tak, by był bezpieczny - dodaje Adrian. - Dzielimy się na grupy 15-osobowe, które jadą w odległości ok 200 m od siebie. Widzimy się. Zostaje wyznaczony prowadzący i zamykający przejazd. Jeśli ktoś traci siły, to przejmuje go kolejna grupa. Można też wsiąść w samochód, pod telefonem jest kierowca. Nikt nie pozostaje bez opieki.
Na szczęście na wszystkich wyjazdach pielgrzymom dopisuje pogoda. - Jechaliśmy do Wadowic, prognozy były fatalne ale powiedziałem sobie w myślach, że o 10:00 się rozpogodzi, i tak też się stało - wspomina Adrian. - Innym razem jechaliśmy do Lichenia. Po drodze urzekł mnie pewien maleńki kościółek. Bardzo chcieliśmy go zobaczyć. Był wczesny ranek. Idę na plebanię, a tu ksiądz nas ochrzania, czemu tak wcześnie. Ja tu mam całą grupę - odpowiedziałem, na co kapłan powiedział: "Poczekajcie!". Po chwili otworzył nam kościół i wszystko nam pokazał oraz opowiedział historię kościoła.
Pielgrzym z odznaką
Za program pielgrzymki odpowiedzialny jest Adrian. Razem z Gosią, która ma mnóstwo pomysłów ustalają plan zwiedzania. W tej kwestii - poza innymi materiałami - pomaga im m.in. książeczka przeznaczona do zbierania pieczątek, dzięki którym można otrzymać Kolarską Odznakę Pielgrzyma. Jest w niej lista wszystkich obiektów sakralnych z całego kraju. Adrian i jego 14-letni syn zdobyli już łącznie 2 odznaki. Żeby uzyskać jedną, trzeba odwiedzić 20 obowiązkowych (wyszczególnionych w książeczce) takich obiektów. Swoją przygodę ze zbieraniem pieczątek rozpoczęli 3 lata temu i ochoczo ją kontynuują. - Mamy już dwie odznaki, ale chcemy zdobyć maksimum, czyli wszystkie dziesięć - wyjaśnia Adrian. - Istnieje jeszcze możliwość zawalczenia o odznakę Kolarskiego Pielgrzyma Świata. Tutaj zwiedza się sakralne obiekty zagraniczne. Na razie cieszymy się, że mamy Paszport Pielgrzyma z Santiago de Compostella wypełniony pieczątkami. Szlak Jakubowy do Santiago jest fantastyczny. W każdej miejscowości na trasie codziennie wieczorem odbywała się Msza Święta, często byliśmy też zapraszani pod Ołtarz, otrzymywaliśmy błogosławieństwo...
Naszym zdaniem Polska jest bardzo piękna, dużo po niej jeździmy więc widzimy wszystko na własne oczy. Powstają nowe, piękne szlaki np. Green Velo na wschodniej ścianie Polski. Na zachodniej mamy Blue Velo. Pięknych sanktuariów, kościółków, zakonów, zamków jest całe mnóstwo.
Rodziny z dziećmi
Wycieczki rowerowe to dziś hobby wielu rodzin. Czym innym jest jednak rodzinny wypad po najbliższej okolicy, a czym innym pielgrzymka lub rajd. Trzeba działać tak, by jazda z dziećmi nie zamieniła się w przysłowiową "jazdę bez trzymanki"... - Na dłuższe trasy można zabrać nastolatków, oni sobie poradzą - wyjaśnia Adrian. - Zdarzyło nam się, że na Górę Świętej Anny pojechała z nami 10-letnia dziewczynka. Przejechała łącznie 120 km w obie strony, a była to jej pierwsza wyprawa rowerowa. Jedna nasza znajoma jeździ z 7-letnim synem. Na wszelki wypadek mamy zawsze wsparcie techniczne w postaci samochodu. Ktoś, kto jest zmęczony (na przykład dziecko) może wsiąść do auta i jakiś etap trasy pokonać w ten sposób, a potem z powrotem wsiąść na rower. Korzystna przy dzieciach jest jazda etapami np. 20 km, po których następuje przerwa.
Adrian organizował dla dzieci także rajd na orientację. Każdy, za pomocą mapy, musiał odnaleźć wyznaczone punkty, zaliczyć je i jechać dalej. W sumie uczestnicy mieli do przejechania 20 km. - Zdarzały się śmieszne sytuacje - wspomina Adrian - niektóry jechali przez pole kukurydzy, ale dojeżdżali do celu. Ważne, by to miało formę zabawy. Organizowałem jeszcze konkursy m.in. jazdę na czas, slalom. Jeden z naszych członków – Marian , ma taki specjalny rower, który skręca w prawo zamiast w lewo, i odwrotnie. Jest przy tym sporo śmiechu.
Pieniądze też są ważne
- Zawsze pilotowałem trasę za pomocą smartfona - relacjonuje Adrian. - To było strasznie niewygodne, bo gdy świeciło słońce, to nie widziałem tej nawigacji. Kiedy padał deszcz, musiałem ją zakrywać. Po 4 godzinach musiałem doładowywać telefon.
Stowarzyszenie Rowerowy Cyprzanów zdecydowało zwrócić się z prośbą do Fundacji Kornice o środki finansowe, które pomogłyby im pokonać te techniczne przeszkody. Dzięki uzyskanemu wsparciu zostały zakupione power-banki oraz specjalistyczny sprzęt do nawigacji. - Teraz to mogę jechać nawet 24 h i nic mi się nie rozładuje - wyjaśnia Adrian. - Nie groźne są nam już ani słońce, ani deszcz. Koszt takiego wyposażenia to 4 tys. zł. Dla naszego Stowarzyszenia to byłby zbyt duży wydatek. Mamy też wsparcie od firmy Ekookna w postaci transportu. Na pielgrzymkę do Częstochowy jeżdżą z nami młodsi i starsi, którzy wprawdzie dają radę dojechać do samej Jasnej Góry, ale powrót jest już dla nich niemożliwy. No i plan pielgrzymki też ogranicza nas w możliwości powrotu rowerami. Firma Ekookna podstawia wówczas samochód, który przywozi nam rowery do domu, a my sami wracamy autokarem.
Na kanapie człowiek rdzewieje
- Na kanapie człowiek rdzewieje - stwierdza Adrian. - A my lubimy jeździć, coś organizować, pomagać. To daje nam mnóstwo satysfakcji i radości.
- Wyprawy rowerowe to świetny sposób na poznanie fajnych ludzi - dorzuca Gosia. - Rowerem jedziesz przez miasta, miasteczka, wsie... Dzięki temu zawarliśmy mnóstwo ciekawych znajomości w Polsce i za granicą. Znamy się z różnymi team'ami rowerowymi.
- Pan Jezus też pewnie pedałuje - śmieje się Adrian. - Zawsze mamy konkretną Bożą opiekę z nieba. Nie ruszy nas ani nawałnica, ani trąba powietrzna. Choć, oczywiście, zdarzały się nam wypadki na trasie. Ale zawsze wszystko kończyło się dobrze. Gdyby nie Jego Opatrzność, to pewnie tak dobrze by nam to wszystko nie szło...
- Ogólnie to życie jest jak jazda na rowerze - zauważa Gosia. - Raz jest z górki, raz pod górę. To droga pełna zakrętów. Czujemy, jak Pan Bóg nas pcha, gdy mamy pod górkę. Cel jest oczywiście, zawsze ten sam - dotrzeć bezpiecznie do Wieczności. A nasz najbliższy "ziemski" plan to pielgrzymka do Medjugorie...
Więcej na:
www.rowerowycyprzanow.pl
Małgosia i Adrian Nikel - małżeństwo z 25-letnim stażem, rodzice dwóch synów w wieku 25 i 14 lat. Adrian jest prezesem Stowarzyszenia Rowerowy Cyprzanów, w działalności którego pomaga mu Małgosia. Oboje pracują zawodowo. Dzięki wsparciu finansowemu Fundacji Kornice, łatwiej im jest realizować przebieg pielgrzymek i rajdów.
Dziękujemy Małgosi i Adrianowi za pomoc w zredagowaniu niniejszego artykułu.