Wesprzyj fundację
0
0

Bohater drugiego planu

Bohater drugiego planu

Bohater drugiego planu

Łzy kobiety, która nie może stać się matką w następstwie niepłodności, wzbudzają współczucie i troskę otoczenia. Przeżywanie przez nią smutku, złości i niemocy z racji niemożności poczęcia dziecka czy jego utraty w wyniku poronienia, jest w percepcji bliskich i dalszych znajomych czymś naturalnym i zrozumiałym. Tymczasem, według rożnych szacunków w przypadku ok. 30-45% przypadków niepłodności, jej przyczyna leży po stronie mężczyzn. Oni również nie pozostają obojętni na przykrości związane ze staraniami o dziecko i doświadczają trudnych emocji. O te jednak, nikt specjalnie nie pyta...


Superbohater z zamrażarki


Społeczno-kulturowe oczekiwanie wobec mężczyzny to takie, by posadził drzewo, wybudował dom i spłodził syna. Gdy towarzyszy temu presja otoczenia i brak odporności na nią, problem z powołaniem na świat potomka może stać się dla mężczyzny ciężarem nie do udźwignięcia.

Tradycyjne postrzeganie mężczyzny jako tego, który jest silny, samowystarczalny i "nigdy nie płacze" skazuje go na rolę "twardziela" i "Superbohatera". W rezultacie czuje się on niejako zmuszony do ukrywania swojego cierpienia, jakiego doznaje w związku z własną niepłodnością. W obliczu znacznie bardziej ekspresyjnego przeżywania tej trudnej sytuacji przez żonę, niejednokrotnie bierze on na siebie rolę jej pocieszyciela, który przecież nie może pozwolić sobie na najmniejszy nawet akt słabości... Niejednokrotnie, w ocenie mężczyzny, cierpienie, jakie dotyka kobietę, uniemożliwia mu przeżywanie jego własnych emocji. Stąd też bierze się u mężczyzn przekonanie, że powinni oni ukrywać swoje uczucia, zamrażać je. Tymczasem, żony odczytują takie zachowanie męża jako tego, który nie rozpacza, nie odczuwa i jest obojętny wobec problemu, co zazwyczaj nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym. Taka postawa to początek samotności w związku, która w sytuacji wspólnie niesionego z żoną ciężaru w postaci niepłodności,  powinna nie mieć miejsca.

Emocjonalnemu zamrożeniu sprzyja też nieumiejętność, tudzież niechęć mężczyzn do rozmawiania o swoich trudnych przeżyciach. Pozostają oni więc często sami z własnym niepokojem, niepewnością, poczuciem winy... Zamknięci w sobie nie dzielą się z żoną tym, z czym wewnętrznie przychodzi im się mierzyć. To  - niestety - zwykle preludium do wzrostu frustracji i konfliktów w związku. Najłatwiej mają mężczyźni (a także kobiety), którzy mają w swoim otoczeniu życzliwych znajomych, przyjaciół oraz rodzinę, z którymi mogą podzielić się tym, co myślą i przeżywają. Nie jest jednak rzadkością, kiedy w problem niepłodności nie jest wtajemniczona nawet najbliższa rodzina małżonków...

Męskość wyrażająca się w odpowiedzialności za rodzinę, sprawczości, stawianiu sobie wyzwań i sile - niewątpliwie ogromnie potrzebna w dzisiejszych czasach - w przypadku mężczyzn dotkniętych problemem niepłodności, może stać się dla nich zadaniem ponad jego siły. Pogodzenie się bowiem z tak głęboką wewnętrzną raną, jaką jest niemoc stania się ojcem, przy jednoczesnej konieczności bycia wspierającym mężem, walcząc z nierealistycznymi oczekiwaniami otoczenia - to ciężar, który nie jest żadną filmową fikcją. Jeśli do tego nieszczęśliwego "pakietu" dorzucimy drwiny kolegów i poddawanie przez nich w  wątpliwość sprawności seksualnej mężczyzny, to rodzi się oczywiste pytanie, skąd ma on czerpać zasoby w pogodzeniu się lub/i w walce z niepłodnością ? Do stoczenia boju z tym, często niezrozumiałym dla innych, ciężarem,  nie można więc oddelegować żadnego Superbohatera, który wygra każde, najbardziej nieprzewidywalne starcie...  


Paleta (ciemnych) barw


Trudności emocjonalne, z jakimi muszą mierzyć się mężczyźni w związku z niepłodnością, mogą być bardzo zróżnicowane pod względem przeżywania. Zależnie od zasobów i doświadczeń, jakimi dysponuje dany mężczyzna, jakości relacji z żoną i innymi ludźmi, sposobów radzenia sobie z problemami, cech osobowości itp., jego reakcje na niepłodność i sytuacje związane z walką z nią mogą różnić się między sobą. 

Diagnoza, która niejednokrotnie spada na małżeństwo jak grom z jasnego nieba zwykle bywa swoistym sprawdzianem dojrzałości emocjonalnej dla związku, gdyż niejako wymusza konieczność zmierzenia się z poważnym problemem. I choć mężczyźni zwykle mówią o trudnościach mniej niż kobiety lub wcale, nie oznacza to, że radzą sobie z tą diagnozą lepiej od nich.

Zaprzeczanie diagnozie, samooszukiwanie się, udawanie, że problem niepłodności mnie nie dotyczy - to dość często spotykana postawa wśród wielu panów. Złe wyniki badań nasienia przypisują oni na przykład pomyłce w laboratorium. Spojrzeć prawdzie w oczy i dostrzec, że przyczyna niepłodności leży po ich stronie, to zazwyczaj tak mocne uderzenie w ich poczucie męskości i  bezsilność, że akceptacja tej trudnej rzeczywistości może często stać się dla nich poprzeczką nie do przeskoczenia. Następstwem tej postawy - zamiast konfrontacji - zwykle bywa emocjonalna ucieczka w różne aktywności, pracę, a w skrajnych przypadkach także w nałogi.

- Długo nie umiałem się z tym zmierzyć - wyznaje 40-letni Marcin. - Wynik badania wrzuciłem do kominka i z całych sil starałem się o nim zapomnieć. Nie muszę chyba dodawać, ze bezskutecznie... Dopiero gdy żona zmusiła mnie do wyznania, jaki był wynik, rozleciałem się na tysiąc kawałków. Przez kilka tygodni nie było co zbierać. Przekazywanie życia jest tak bardzo naturalne, oczywiste, ludzkie... A mnie, nam  - los to zabrał. Nie umiałem tego udźwignąć. Walczyłem z Panem Bogiem. Pracowałem więc po 16h dziennie wierząc, że jeśli chociaż postawię dom i zasadzę to drzewo, to to przywróci mi utraconą męskość, przynajmniej choć trochę. Dopiero terapia postawiła mnie do pionu, a - co najważniejsze - uratowała nasze małżeństwo. Nie wiem, czy gdybym dalej siedział w tej swojej skorupie to, czy Ania dłużej by to wszystko wytrzymała....

Męska paleta ciemnych emocjonalnych barw obejmuje takie emocje jak: wstyd, złość i frustrację, lęk, żal, utratę kontroli i poczucie winy. W obliczu informacji o diagnozie aktywizuje się silny lęk - im jest on większy, tym silniejsze staje się uruchamianie mechanizmów obronnych i zaprzeczanie problemu. 

Poczucie "bycia wybrakowanym" oraz poczucie winy silnie wpływają także na poczucie męskiej tożsamości jako męża i ojca. Uniemożliwienie żonie, w rezultacie własnej niepłodności, stania się matką to silny bodziec wyzwalający w mężczyźnie poczucie winy i niemocy. Równie intensywnie przeżywane jest też rozgoryczenie wynikające z niemożliwości podjęcia i zrealizowania się w roli ojca. 

Trudne emocje związane z problemem niepłodności pojawiają się w różnym zakresie na wszystkich etapach walki z nią. Mimo że mężczyźni są zazwyczaj tą stroną, która ma kłopot z ich wyrażaniem, zamyka się i nie chce dzielić się z innymi swoimi przeżyciami, wcale nie oznacza, że męskie serce jest sercem z kamienia. Niepłodność to problem małżeństwa, w którym - jak dobrze wiemy - mamy do czynienia z dwoma osobami.

Mając na uwadze także te emocje, jakie pojawiają się w małżeństwie na etapie leczenia niepłodności i walki o potomka, a więc ciągłą niepewność, warto starać się tworzyć takie otoczenie, przed którym niepłodny mężczyzna będzie chciał się otworzyć, u którego będzie chciał szukać wsparcia. Rozmowa, życzliwe wysłuchanie i pełna akceptacji obecność to sprawdzone strategie na tworzenie przestrzeni do wyrażania i okazywania emocji. Mężczyznom taka przestrzeń jest niezwykle potrzebna.


Bilans (zysków) i strat


Mężczyzna, który dowiaduje się i finalnie przyjmuje na poziomie emocji fakt o własnej niepłodności, doświadcza rozlicznych strat natury emocjonalnej i społecznej. Należą do nich:

- utrata zdrowia i pełnosprawności,
- kryzys obrazu siebie samego w kontekście własnej męskości. O ile mężczyzna przez lata odwlekał decyzję o swoim ojcostwie, diagnoza niepłodności może uderzyć w cały zbudowany przez niego dotąd system wartości (np. "Najpierw się dorobię, potem założę rodzinę."); może mu w tym dodatkowo towarzyszyć przekonanie, że był niepłodny od zawsze, 
- nadwyrężenie relacji małżeńskiej - w obliczu trudnych emocji związanych z niepłodnością, łatwo o konflikty i nieporozumienia w związku. Frustracje, niepewność rodzicielskiej przyszłości, poczucie osamotnienia i przeciążenia - to tylko niektóre z przyczyn, które mogą doprowadzić do małżeńśkiego kryzysu,
- utrata obrazu i wyobrażenia swojego wymarzonego dziecka oraz siebie w roli ojca - mężczyźni wyobrażają sobie, jak będą spędzali czas ze swoim dzieckiem na zabawach, wycieczkach itp. opierając się na doświadczeniach własnego dzieciństwa i relacjach z rodzicami,
- zanik międzypokoleniowej ciągłości rodziny wyrażającej się m.in. w przenoszeniu wzorców i norm rodzicielstwa na własne dzieci. Wyzwala to ważne pytanie o to, kim jestem, jeśli nie mogę stać się rodzicem ? To pytanie o tożsamość, korzenie i miejsce mężczyzny w rodzinie,
- poczucie zawodu z racji niemożności obdarowania dziadków wnukami, czy uczynienia dorosłego rodzeństwa ciotkami i wujami, -  w ten sposób skutki niepłodności dotykają też dalszych członków rodziny,

Jak się okazuje, nie tylko kobiety są tą stroną, która pragnie założenia rodziny. Przeżywanie strat porównywane często do przeżywania żałoby, to także proces - niezwykle trudny - w którym uczestniczą panowie. Jakkolwiek na początku unikają oni na poziomie myśli i emocji konfrontacji z diagnozą niepłodności, boją się ujawnienia własnych uczuć  także w obawie przed tym, że obciążą nimi swoje żony, to jednak na dłuższą metę nie są w stanie przez tym uciec.

- Jesteśmy dziś z Anią rodzicami Antka i Zosi - relacjonuje Marcin. -  W pewnym momencie zdecydowaliśmy, że odpuszczamy. To było mega trudne dla mnie jako faceta. Bo jak walczyłem o biologiczne dziecko, to zawsze gdzieś tam tliła się ta iskierka nadziei, że może nie jestem niepłodny (czytaj: wybrakowany), że jestem w 100% facetem. Na terapii dopiero musiałem przedefiniować swoje pojęcie męskości. I opłakać wszystko to, co utraciłem. Dopiero, gdy się z tym wszystkim pogodziliśmy, przepłakaliśmy, przepracowaliśmy, przyszła myśl o adopcji. Dzisiaj patrzę na to wszystko z zupełnie innej perspektywy. I to jest dobra, szczęśliwa perspektywa...

Większość osób z problemem niepłodności - jak pokazują statystyki - ostatecznie zostaje rodzicami biologicznymi. Część małżeństw decyduje się na adopcję lub kanalizuje swoje rodzicielskie pragnienia i talenty w ramach rodzicielstwa zastępczego. Warto jednak mieć na uwadze, że te drogi wiodące do stania się mamą lub tatą nie mogą być "plasterkiem" przyklejonym na ranę niepłodności. Dopiero etap dojrzałego pogodzenia się ze stratą, konstruktywne przeżycie żałoby po niej, może stać się początkiem wejścia na drogę adopcji, która zakończy się sukcesem.


Ten trzeci


Podjęcie leczenia niepłodności to bieg z przeszkodami, któremu trudno sprostać zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie dotkniętemu niepłodnością. Mężowie, tak jak ich żony, intensywnie przeżywają zarówno diagnostykę, jak i cały proces leczenia. Duża trudnością dla panów bywa wyjście z roli tego, który jest zdrowy, sprawczy i z wszystkim sobie poradzi w rolę beneficjenta-biorcy zależnego od decyzji i działań lekarza.

W (po)życiu małżeństwa pojawia się poniekąd "ten trzeci", którego działania dopuszczają częściową instrumentalizację bliskości i intymności, który staje się intruzem w małżeńskiej sypialni, na co wielu mężczyzn nie ma wewnętrznej zgody. 

Z taką sytuacją zdecydowanie łatwiej radzą sobie panowie, którzy maja pozytywne doświadczenia w otrzymywaniu pomocy od innych osób, budują dobre konstruktywne relacje z innymi ludźmi. W takim kontekście lekarz - zamiast bycia intruzem  w oczach mężczyzny - może stać się wsparciem i sprzymierzeńcem w drodze do celu, jakim jest poczęcie dziecka.


Czuła rozmowa


Podczas składania sobie przysięgi małżeńskiej, przyszli małżonkowie obiecują sobie między innymi wsparcie i trwanie przy sobie w zdrowiu i w chorobie. Nie inaczej powinno być w sytuacji, gdy jedno z nich jest niepłodne. Warto jednak wiedzieć, w jaki sposób okazywać sobie to wsparcie, które może zapobiec wielu trudnym sytuacjom w małżeństwie doświadczającym tego problemu.

Przede wszystkim warto zadbać o wspólną rozmowę. Ale nie taką, która obejmuje tzw. "tematy zastępcze", ale właśnie temat przeżywanego bólu emocjonalnego, straty. Dla kobiety ważne jest, by wiedzieć, że za męskim milczeniem kryje się cała paleta barw niewypowiedzianych emocji, głównie tych o ciemnym zabarwieniu. Rozmowa o trudnych emocjach, tj. osamotnienie, strach, poczucie winy powinna być przede wszystkim słuchaniem, ciszą i oczekiwaniem na uzewnętrznienie tych ważnych uczuć. W ciszy niezmąconej przerywaniem czy dobrymi radami,  jesteśmy bowiem w stanie usłyszeć to, co wypływa z serca naszego męża lub żony. W ciszy buduje się też samoświadomość. Mężczyzna niejednokrotnie potrzebuje czasu, by znaleźć odpowiednie słowa dla wyrażenia swoich uczuć  - trudnością może być dla niego samo ich nazywanie. Jest to ten rodzaj umiejętności, który nie jest dla wszystkich oczywisty. Ta nieumiejętność nie jest równoznaczna z niechęcią. Warto też - obok nazywania własnych emocji -  nauczyć się artykułować swoje potrzeby - w tym potrzebę wspólnego porozmawiania. Można zatem powiedzieć o swojej bezsilności i pragnieniu usłyszenia tego, co czuje mąż. Dobre i budujące rozmowy nie obędą się bez szczerości, wzajemnego szacunku i uważności na emocje rozmówcy oraz własne. Nie warto niweczyć tych wysiłków szukaniem winnego i wzajemnym wytykaniem sobie błędów. Niewskazane są również odgradzania się murem milczenia, zamykania we własnej skorupie służące wyłącznie temu, by na siłę wytrzymać wszystkie trudne sytuacje. Taka strategia prędzej czy później zawiedzie, ktoś lub coś "pęknie" i praca nad związkiem stanie się w pierwszej kolejności pracą nad jego ratowaniem. Spotkania w ramach wspólnoty małżeństw mających trudności z poczęciem tj. Abraham i Sara czy Droga Nadziei, skorzystanie z pomocy psychoterapeuty może w dużym stopniu ułatwić małżeństwu przepracowanie  problemu niepłodności - także jego męskiej połowie, by nie musiała ona być tylko (i aż) bohaterem drugiego planu....