Wesprzyj fundację
0
0

Oto są baranki młode

Oto są baranki młode

Oto są baranki młode

Wielkie, kilkukolorowe koło rozłożone na podłodze. Wokół niego gromadzi się parę rodzin. Rodzice i ich pociechy wspólnie debatują, na jakich kolorach umieścić napisy tj. „Okres zwykły”, „Adwent”, „Wielkanoc”, „Niepokalane Poczęcie N.M.P” i wiele innych… Na właściwych miejscach koła, przy pomocy ulubionych pamiątek (zdjęć, figurek, rysunków) dzieci zaznaczają też ważne dla siebie daty tj. dzień swoich urodzin. Jedni, zazwyczaj najmłodsi z rodzeństwa biegają, inni z zapałem uczestniczą w tych niecodziennych zadaniach. Okrążając koło, za pomocą skoków w sam jego środek, szukają właściwego momentu kalendarza liturgicznego. To początek cyklu spotkań rodzin (głównie tych, związanych z edukacją domową), w których rodzice zaobserwowali, iż ich dzieci są gotowe do tego, by przystąpić do Komunii Świętej wcześniej niż w III klasie szkoły podstawowej. Bardzo często, w ramach wspólnoty Baranków do Komunii przygotowuje się więcej niż jedna latorośl, gdyż gros tych rodzin stanowią rodziny z licznym potomstwem.

 

Można inaczej

 

Inicjatorką tej niecodziennej formy przygotowań do sakramentów Pojednania i I Komunii Świętej, czyli wspólnoty Baranków jest Ola Sawicka, współzałożycielka Szkół Montessori w Beskidzie Żywieckim, mama 7-ki dzieci. Ola wraz z mężem Marcinem integrują jednak przede wszystkim znaczną część środowiska rodzin edukacji domowej. I to głównie z tego środowiska rekrutują się przyszłe Baranki.

 

Najwięcej wspólnot Baranków znajduje się w południowej Polsce. Prowadzą je rodzice (małżeństwo mające własne dzieci), którzy wcześniej sami przeszli barankową drogę przygotowując swoje dziecko do I Komunii. Na 2, 3-dniowych zjazdach bardzo dużo się dzieje – ciekawie, barwnie zorganizowane zajęcia dla dzieci, oparte w dużej mierze na metodzie Montessori, to ważny, ale nie jedyny element tych spotkań. Wspólna Adoracja, Msza Święta, warsztaty i wspólna wymiana myśli i doświadczeń między rodzinami wieczorową porą – wszystko to buduje niezwykłą jakość tego duchowego doświadczenia, przeżywania bliskości z Bogiem, budowania relacji z dziećmi i innymi uczestnikami spotkań.

 

Bliskość Boga

 

Dziecko szuka Boga w sposób naturalny i pragnie Jego bliskości. Często pragnienie Eucharystii przychodzi znacznie wcześniej niż zakłada to tradycyjnie praktykowane posyłanie dzieci do I Komunii w 3 klasie szkoły podstawowej. Wielu rodziców, w swojej emocjonalnej i duchowej uważności, bezbłędnie potrafi ten właściwy moment wychwycić. Niekoniecznie jest on spójny z dziecięcą umiejętnością spokojnego wysiedzenia w ławce… Ba! Bardzo często nie jest ! Duchowa gotowość dziecka do przyjęcia do serca Pana Jezusa nie ma nic wspólnego z opanowaniem praktyk religijnych, ich rozumienia. To coś znacznie głębszego, czego nie da się wyjaśnić za pomocą słow. To „wyłapanie momentu” to integralna część rodzicielskiego doświadczenia, uważności rodziców, którzy w swojej cierpliwości i miłości towarzyszą dziecku w jego osobistej drodze do Boga, podążają za jego bardzo indywidualną gotowością.

 

„To wszystko, co dzieje się podczas budowania naszych relacji z dziećmi w tych najmłodszych latach, będzie miało ogromny wpływ na to, jak będą dojrzewać, wychodzić z domu, podejmować zadania i tworzyć więzi. To wszystko ma również wpływ na to, jak człowiek buduje swoją relację z Bogiem. I to jest nasze podstawowe zadanie jako rodziców.” - pisze Ola Sawicka w magazynie „Kreda”. Dlatego tak ważne jest, jak najpierw tę relację z Bogiem budują sami rodzice i tym samym, jaki jej obraz ma okazję zobaczyć ich syn czy córka.

 

Maszyna do robienia aniołków

 

Doświadczenie Sacrum przez dzieci jest z oczywistych powodów inne niż u dorosłych. Dlatego tak ważne jest, by nie kojarzyło się ono dziecku z nudą czy znużeniem. Baranki to z całą pewnością obecność innych rodzin, mnóstwo ruchu, działań i zabaw (także na świeżym powietrzu). To cenne wspomnienie, dobre emocje, kolory, otoczenie przyrody to świetna „baza” do tego, by Pan Bóg zapuścił swoje korzenie w sercu dziecka już na zawsze, a kościół nie kojarzył mu się z czymś mało ciekawym.

 

„Jestem przekonana, że warto dotknąć kościoła. - pisze Ola Sawicka w Kredzie - Warto pokazać go naszym dzieciom, aby mogły doświadczyć go na różne sposoby, wieloma zmysłami. (…) Aby poczuć chłód posadzki, zapach kadzidła, ciepło drewnianych ławek i aksamitną w dotyku powierzchnię marmurowych kolumn. I koniecznie doświadczać tego wszystkiego razem – rodzice z dziećmi.”

 

- Pamiętam taką sytuację – śmieje się Agata*, mama Jasia. - Jasio był mały, byliśmy właśnie w kościele. Biegał po tym kościele, wszystko go interesowało. Przybiegł w końcu do nas i zwracając się szeptem do Bartka (taty Jasia przyp. red.) zapytał wskazując na Konfesjonał: „Tato, a to jest maszyna do robienia aniołków ?”

 

W końcu przychodzi taki czas, gdy wszystko jest już jasne – nie tylko to, do czego przeznaczony jest Konfesjonał lub co się robi w zakrystii. Chodzi przecież o to, kto mieszka w Tabernakulum... Później przychodzi czas na to, gdy Baranki wyciągają kartki, kredki i zaczynają rysować. To co widzą, co ich najbardziej interesuje. Może to być też „Maszyna do robienia aniołków”...

 

Sakrament Pojednania

 

- Dostaliśmy takie zadanie – wspomina Agata, mama Jasia, który przygotowywał się do I Komunii z Barankami oraz trojga jego rodzeństwa. - Na wielkiej, białej kartce mieliśmy namalować, czy wykleić za pomocą fragmentów gazet całe dobro, jakie otrzymujemy od Pana Boga. Kilkanaście rodzin miało na to zadanie mnóstwo własnych pomysłów. Ale wiele z nich powtarzało się na kartkach większości dzieci. Dzieci malują swoją rodzinę, ktoś wycina i przykleja psa czy dom. Tych darów jest całe mnóstwo – są modlitwa, Krzyż, Pismo Święte, przyjaciele, ciocia, przygody, rower, czy talenty… Długo by wymieniać. Jest przy tym mnóstwo emocji, frajdy i twórczego chaosu.

 

Ten „obraz darów”, który dziecko tworzy wraz z rodziną to punkt wyjścia do ważnej refleksji. Przyglądając mu się, rozmawiając, rodzice pomagają dziecku w tym, by uświadomiło sobie te posiadane dary. Sami rodzice, jako małżonkowie także tworzą swoje własne listy darów. Dostrzeżenie w sobie dobra to często początek, by ujrzeć swoje dziecko czy współmałżonka w całkiem nowym świetle. Tutaj otwiera się nieograniczona przestrzeń, by zapytać siebie, jak te dary pielęgnujemy, czy je odpowiednio rozwijamy i na ile ofiarujemy je Bogu, jak się nimi dzielimy ze światem. Być może część z nich wykorzystujemy w nieodpowiedni sposób ? „I tu dochodzimy do momentu, o który nam chodziło! Rachunek sumienia. Rachunek sumienia oparty na popatrzeniu na siebie w perspektywie dobra, jakie otrzymałem od Boga.” - pisze Ola Sawicka.

 

Pan Jezus już się zbliża

 

Pierwsza Spowiedź w przypadku „Baranków” w niczym nie przypomina tradycyjnej pierwszej Spowiedzi trzecioklasistów. Tutaj nikt nie przestępuje z nogi na nogę stojąc w długiej kolejce, żadne spocone dłonie nie trzymają kurczowo karteczki na pieczątkę. Po Mszy Świętej, w której uczestniczą wszystkie rodziny, następuje wystawienie Najświętszego Sakramentu. Dwóch – z reguły – kapłanów oczekuje na dzieci na przeciwległych krańcach Ołtarza, w bezpośredniej bliskości Pana Jezusa. To tam dzieci przystępują do sakramentu Pojednania. - Pamiętam, jak o. Tomek, po tym, jak wyspowiadał Jasia, uniósł go do góry na znak, że należy do Pana Boga – wspomina Bartek. - To było chyba takie najwspanialsze uwieńczenie drogi Jasia i naszej modlitwy w czasie jego Spowiedzi. Potem dostaliśmy Jaśka z powrotem, konkretnie w nasze objęcia i założyliśmy mu na znak czystości białą albę – tę samą, którą założył dzień później. W dniu przystąpienia do I Komunii.

 

Oto są Baranki Młode…

 

Wreszcie nadchodzi ten długo oczekiwany dzień. W pierwszych ławkach zasiadają dzieci. Tuż obok swoich rodziców. To oni przyprowadzają swoje dziecko do Pana Jezusa. Nie ma tu jednak fotografa z oślepiającą lampą błyskową, który mógłby rozproszyć tak ważną tego dnia dziecięcą uwagę. Na zdjęcia przyjdzie czas po tej najważniejszej w życiu dziecka, Mszy. Dzieci przyjmują Pana Jezusa razem z rodzicami, wszyscy klękają obok siebie.

 

Przyjaciele, rodzeństwo, dalsza rodzina dbają o muzyczną oprawę uroczystości, służą do Mszy Świętej.

 

Nieco innym uwieńczeniem tego niezwykłego roku przygotowań jest ofiarowanie przed Ołtarzem wszystkiego tego, nad czym dzieci pracowały przez cały okres przygotowań. Albumy, do których wklejały pięknie wykaligrafowane teksty modlitw, czy fragmentów Pisma Świętego, zdjęcia, rysunki – wszystko to, co było dla nich ważne. Wśród tych jedynych w swoim rodzaju pamiątek nie może zabraknąć też krzyży ulepionych z gliny w czasie Wielkiego Postu.

 

Po wyjściu z kościoła dzieci dzielą się bochenkami chleba, które przyniosły w procesji z darami, z najbliższymi i gośćmi. Wtedy też rozpoczyna się składanie życzeń, fotografowanie, stąd rodzice wyruszają na przyjęcie komunijne, które w niczym nie przypomina wielkich fet z piramidą drogich prezentów. Jedną z próśb kierowaną pod adresem barankowych rodziców jest ta, by tego dnia jedynym, najwspanialszym i wymarzonym prezentem pozostał Pan Jezus.

 

Wspólna decyzja

 

„Warto zawalczyć o ten czas – pisze Ola Sawicka w „Kredzie”. - O wspólną decyzję związaną z podjęciem tego trudu, który zazwyczaj staje się błogosławieństwem nie tylko dla dziecka, lecz także – a może nawet przede wszystkim – dla rodziców. Wielu z nich mówi potem o odnowie Sakramentu Małżeństwa, o powrocie do siebie nawzajem, umocnieniu rodziny. Okazuje się, że dzieci mogą być niezłym pretekstem…



 

Więcej informacji znajdziecie na stronach:

 

www.szkolamontessori.com.pl/baranki/

www.magazynkreda.pl